27 czerwca 2013

yume 3

 Ohayo!
Pytanko do was:
Wolicie, by notki były krótsze, ale częściej dodawane...Czy raczej dłuższe, ale rzadziej publikowane?  
------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
*Ruki*
Wybiegłem z domu, wpadając w drzwiach na Yuu. Uśmiechnąłem się przepraszająco. Co poradzę, że chodzę z rozwiązanymi sznurówkami?  Chłopak nie wydawał się zły, wręcz przeciwne...O czym ja do cholery myślę.... Gdy weszliśmy rozejrzałem się po ogrodzie... Wszędzie powoli przebudzały się kwiaty.  Biegałem od kwiatu do kwiatu, wąchając każdy z osobna. Aoi szedł powoli główną aleją przyglądają się mi. Co poradzę kwiaty przywoływały prawie tylko dobre wspomnienia. Oprócz jednej rośliny.

*Aoi*
Takanori biegał od krzaka do krzaka. Zupełnie nie rozumiem go. Co może być takiego niesamowitego w kwiatach? To tylko zwykłe chwasty, które za chwilę zwiędną. Rozejrzałem się w poszukiwaniu chłopaka.  Zobaczyłem jego czerwoną czuprynę wystającą zza krzaku. Podeszłem do niego bliżej. Ruki wtulał twarz w różę i.... płakał? Tak, na pewno to łzy spływały po jego policzkach, ale dlaczego? Położyłem rękę na jego ramieniu. Odwrócił głowę i spojrzał na mnie mokrymi oczami.
-Dlaczego płaczesz?-wyszeptałem i kucnąłem obok niego.

*Ruki*
Strasznie podobał mi się ogród. Niestety musiałem dojrzeć różę. Niby nic, by się nie stało, gdyby to była jakaś inna róża. Ale to była black baccara. To jedyny kwiat, który rozpoznam wszędzie i znam jego nazwę.
Zacząłem płakać nawet nie wiem kiedy. Po chwili poczułem czyjąś rękę na ramieniu. Po chwili, osoba do, której to ręka należała kucnęła obok i zapytała, dlaczego płaczę.  Pogładziłem opuszkami palców płatki róży i odezwałam się głosem bez emocji.
-Kiedy byłem dzieckiem miałem starszego brata. Zginął...przeze mnie. Byliśmy na wsi. Po drugiej stronie ulicy zobaczyłem różę. To był ten sam gatunek co tu rośnie. Brat zgodził się mi ją przynieść. Przeszedł, zerwał. Wracał by mi ją dać...i wtedy potrącił go samochód. Zginął od razu, a kwiat poturlał się pod moje stopy.  Kierowca uciekł, a ja zostałem sam....Ale było minęło... Nic już nie zwróci mu życia- Podniosłem głowę z uśmiechem. Przecież każdy musi się wypłakać, ale robić z siebie siódme nieszczęście dłużej nie będę.
-To co idziemy dalej? Czy wracamy na kolację?- Chciałem już się stąd ruszyć...Nie lubię wspominać...
*Aoi*
Dziwny chłopak z tego Takanori'ego, ale... ciekawy.  Nie wiem jak to inaczej opisać...Spojrzałem na niego, a on podniósł głowę i uśmiechnięty zapytał.
-To co idziemy dalej? Czy wracamy na kolację?-Ten jego uśmiech, nie był radosny, tylko raczej smutny... zamyślony to chyba lepsze porównanie...
-Na kolację-zadecydowałem i ruszyłem w stronę domu.


2 komentarze:

  1. Nie chce z Siebie robić eksperta ale było kilka powtórzeń. Staraj się tego unikac.
    Nieźle się zapowiada. xD

    ~Kagura~

    OdpowiedzUsuń

Pisu, pisu, bo chcemy się rozwijać, a bez Twojej opinii tego nie zrobimy, ne?