Dawno to napisałam, ale nie miałam kiedy dodać.... Koniec szkoły! Jak tam z ocenami? U mnie w klasie tylko trzy paski(oczywiście wszystkie te średnie powyżej pięciu) Wasze kochane autorki mają paski! Wasze kochane autorki były też na koncercie MIYAVI"ego w Polsce! Więc wybaczcie moja nieobecność wciąż to przeżywam... A i będę na konwencie "Gakkon"... Ciekawe jaki będzie...
– Chłopcy, proszę, zachowujcie się profesjonalnie – pouczał nas manager. Jechaliśmy właśnie do głównej siedziby Zeal Link. W jakim celu? Nasze wytwórnie chcą wypromować zespoły w innym kraju. A jak to zrobić? Oczywiście współpracą najlepiej zapowiadających się zespołów. – Zeal Link to bardzo prestiżowa wytwórnia. Wypromowała już wielu. Nie zepsujcie naszej współpracy nim się naprawdę zacznie. Pracują tam najlepsi muzycy. Nie bawią się na próbach –Oskarżycielski wzrok mężczyzny zatrzymał się na mnie – a pracują. Pokażcie się z najlepszej strony! To powiedziawszy, pozwolił nam wstać z miejsc. Wyszliśmy z busa, zmierzając do oszklonych drzwi wytwórni. Zamyślony spuściłem głowę. Całe dwa tygodnie w otoczeniu „zawodowych muzyków”, którzy przestali kochać to, co robią. Smutne. Dwa tygodnie nudy. Wyszliśmy wprost na recepcję. Za biurkiem siedziała niziutka brunetka, która na nasz widok podniosła się i uśmiechnęła promiennie. Przypominała teraz troszeczkę słońce z teletubisiów. – Witamy w Zeal Link! – W ścianę tuż obok głowy głównego rapera uderzyła piłka do gry w nogę. Czyżby któryś z muzyków miał dzieci i je tu zabierał? – Miyavi! – Dziewczyna przestała przypominać uśmiechnięte słoneczko. Była teraz raczej przerażająca. – Czy chociaż przez jeden dzień możesz być spokojny!? Z końca korytarza przybiegł kolorowowłosy mężczyzna. Oj, chyba manager nie miał racji z tymi profesjonalnymi muzykami. – No ale, Misato...! – Misato, Misato, ciągle Misato! Trochę wdzięczności za chronienie was przed szefostwem! – Ręce brunetki zaczęły żyć własnym życiem. Co jakiś czas, by podkreślić wagę słów, uderzały w uda dziewczyny. – Spójrz na to z dobrej strony! Nie potłukłem ci kubka! Ani nie zrzuciłem komputera! Ani telefonu! Ani żadnych papierów, jak ostatnim razem! – Miyavi wbił wzrok w podłogę, nie chcąc patrzeć na rozwścieczoną sekretarkę. – Prawię uderzyłeś naszych gości! – Gości? – powtórzył cicho Miyavi. Brunetka spojrzała na nas z uśmiechem. – Zwykle jest tu poważniej. Miyavi to prawdziwy zawodowiec, ale odrobinę dziecinny – powiedziała dziewczyna, jakby czytając mi w myślach. Na zawodowca mi nie wygląda. Co on może potrafić? Pewnie jest tu tylko ze względu na urodę. – Misato! Nie wolno kłamać! Tu nigdy nie jest poważnie! Jedynie ty nie chcesz z nami szaleć. – Miyavi... – wywarczała sekretarka. Jej dalszą wypowiedź zagłuszył krzyk wydobywający się z windy. Coraz ciekawiej. – Misato-san! Powiedz Liderowi, że to nie moja wina, że nie dokończyłem pisania melodii! – Z windy wypadł czarnowłosy chłopak, goniony przez drugiego. Chwilę ganiali się wkoło biurka dziewczyny. Chyba te dwa tygodnie jednak nie będą takie nudne. Uśmiechnąłem się pod nosem. – Chłopcy – zaczęła lodowatym tonem. Muzycy usiedli na jej biurku, uśmiechając się niewinnie. – Aoi, Kai... – wyszeptała zrezygnowana – Nawet wy przeciwko mnie? – Pod ściany! Trwa wyścig! Formuła jeden nadjeżdża! – blond włosy chłopak przebiegł obok nas, chowając się za Misato. – Reita! Uruha! Mówiłam coś o wyścigach w wytwórni! – W brunetkę wstąpiły nowe siły. – Ostatnia prosta! Sto metrów! Dziewięćdziesiąt! – Odpowiedział jej głos z bocznego korytarza. Dziewczyna oparła się o blond osóbkę, głośno wypuszczając powietrze. – Ja tu kiedyś zwariuje – stwierdziła cichutko. Minął nas chłopak w koszu na śmieci, którego pchał inny muzyk. Dziwne, miał jakąś szmatę na twarzy. Zatrzymali się kilka metrów dalej, radośnie krzycząc. Chwilę później dostrzegłem jadącego prosto w nas bruneta na trzykołowym rowerku. Było zbyt późno bym się odsunął. Muzyk wjechał we mnie z impetem. Upadłem do tyłu, a chłopak na mnie. Nasze nogi zaplątały się w rowerek. Zacząłem się śmiać. – Poważni muzycy? – Odwróciłem głowę w kierunku managera. Brunet spojrzał na Misato. – Kto to? – Zapytał, uroczo przekrzywiając głowę. – Nasi goście z Korei. |
Super :3 czemu nie ma więcej ;-; zapraszam na mojego nowo założonego bloga o podobnej tematyce http://isseiyaoi.blogspot.com
OdpowiedzUsuń