17 września 2013

Poznajmy się lepiej - 1

Wita was druga, nowa autorka ze swoim opowiadaniem na start!
Zapraszam, zapraszam...//Rivaille

 Notka: Na potrzeby opowiadania Aoi chodzi do jednej klasy z Reitą. Nikt nie zauważy, że jest starszy. Ciii...~ _____________________________________________________

Poznajmy się lepiej

[Reita]
   Patrzyłem w przestrzeń, siedząc na dachu szkoły ze zwieszonymi poza barierkę nogami. Życie dawno przestało mieć dla mnie jakiś większy sens. Nie to, że chciałem z tym skończyć. Bynajmniej. Nigdy nie rozumiałem tych wszystkich samo okaleczających się ludzi, tych, którzy czasem z byle powodu byli gotowi skończyć z życiem. Czy bezradność naprawdę może tak zawładnąć człowiekiem, że nie jest nawet w stanie próbować się podnieść?  Skrzywiłem się lekko i uderzyłem dłonią w metalowe pręty barierki.
*Bez sensu*
   Wychyliłem się w dół, skupiając swoją uwagę na bramie szkoły, przez którą grupkami lub pojedynczo wchodzili kolejni uczniowie mojego liceum. Odruchowo poprawiłem swoją bandanę na nosie i odgarnąłem kosmyk blond włosów, który za bardzo opadł mi na oko. Codzienny rytuał - gówno mnie obchodziło zdanie innych. Ci, którzy mnie nie znali, mogli sobie mówić co chcą. Ale tu wieści szybko się rozchodzą. Każdy o mnie słyszał, wiedzą jaki jestem. Nikt ze mną nie zadziera, bo wie, że to może się dla niego źle skończyć. Większość raczej mnie unika.
   Zacisnąłem mocno palce na barierce, zdrapując pomalowanymi na czarno paznokciami ohydną,  zgniłozieloną farbę. Nie powiem przecież nikomu, że w głębi duszy to mnie boli, prawda? Spojrzałem po raz ostatni w dół i skierowałem się do drzwi, przez które wszedłem na dach, zarzucając sobie moją czarną torbę na ramię. Jeszcze ponad godzina do moich zajęć. Pora znaleźć sobie jakieś ciekawsze miejsce od szkolnego dachu.

[Ruki]
   Siedząc na zimnej podłodze łazienki w milczeniu wpatrywałem się w spływającą po mojej ręce krew. Kolejna rana, kolejna okazja. Tym razem dzień w nowej szkole. Upuściłem trzymaną w dłoni żyletkę na podłogę, brudząc białe kafelki swoją krwią. Podniosłem się ciężko z ziemi, podpierając się ściany. Otworzyłem szafkę, wyciągając z niej kawałek elastycznego bandaża i ukryłem pod nim nowo nabytą ranę. Nie chcę, by ktoś dowiedziała się o mnie, o moim życiu więcej niż potrzeba. Zamknąłem drzwiczki z hukiem i wyszedłem z łazienki, zerkając jeszcze dla upewnienia w lustro. Lekki makijaż, starannie ułożone włosy. Jest dobrze.
   Ubrałem się nieśpiesznie. Miałem jeszcze trochę czasu. Czarne rurki i glany w tym samym kolorze. Sięgnąłem z niechęcią po marynarkę z logo szkoły, którą narzuciłem na ściśle przylegającą do ciała bluzkę. Może i szkoła nie zwracała tak dużej uwagi na strój, jednak przynajmniej tyle musiałem mieć. By stworzyć pozory i mieć spokój.
   Ściągnąłem z szafki zegarek i zabrałem plecak, narzucając go sobie na ramię. Tak przygotowany wyszedłem z pustego mieszkania. Droga do szkoły zajmie mi jakieś pół godziny.

[40 minut później; Reita]
 - Hej, stary - radosny głos Aoi'ego jak zwykle wyprowadził mnie z równowagi.
Odpowiedziałem uśmiechem i uniosłem dłoń, eksponując dobrze swój środkowy palec. Jak zawsze.
 - A ty tradycyjnie pełen serdeczności - zaśmiał się, patrząc na mnie.
 - Taa.
Zamilkł. Widział, że nie jestem w nastroju. Ale czy naprawdę? To po prostu kolejny nudny dzień, który spędzę w szkole, szwendając się gdzieś z Yuu.  I, nie, moim zachowaniem nie zamierzam go zawalić. Nie tym razem. 
   Uśmiechnąłem się do Aoi'ego już mniej sztywnie i dźgnąłem go w bok. Jak za dawnych czasów. Znaliśmy się od podstawówki. On zawsze dbał o wszystkich, o mnie. Zachowywał się najbardziej dojrzale, zawsze myślał racjonalnie. Nienawidziłem siebie za to, że to on przywracał mnie do porządku, gdy miewałem młodzieńcze odpały. Był starszy, ale tu liczy się mentalność. Zazdroszczę mu przyszłego życia. To pewne, że znajdzie sobie kogoś z kim będzie szczęśliwy, będzie okazywał swojej drugiej połówce miłość na wszelkie możliwe sposoby. Jest odpowiedzialny. Zrobi wszystko, co będzie trzeba. Skłonny do poświęceń. Czuły.
   Facet idealny.
Wyszczerzyłem się do niego. - Chodźmy. 
Patrzył na mnie, gdy przerzucałem sobie skórzaną torbę przez ramię i szedłem wolnym krokiem w kierunku budynku szkoły. Siedzieliśmy do tej pory na dworze. Poszedł za mną nie odzywając się słowem. Czułem, że się uśmiecha. Gdy tylko zbliżył się do mnie, pociągnąłem go za marynarkę i pognałem przed siebie, ciągnąc go za sobą.

*Jak dzieci, prawda?
Beztroskie, wesołe maluchy. 
Zostańmy nimi. Chociaż na chwilę...*

[Ruki]
   Wszedłem wolno na teren szkoły, opatulając się mocniej marynarką. Jesienny wiatr niósł ze sobą coraz więcej opadłych liści. Lubię tą porę roku. Wszystko zamiera. Tak jak ja. Stopniowo pogrążam się w letargu, zatapiam we własnych słabościach. To takie żałosne, prawda?
   Nie. Chyba nie.
To tylko sposób bycia. Mój. Własny. Oryginalny. Nikt go nie zmieni. Nie dam się. Nie złamię swoich reguł. Będę się ich trzymał do końca. Zbyt wiele przeszedłem, by ktoś zabronił mi tej jedynej przyjemności. Będę się karał. Za siebie i za wszystkich. Za tych, przez których cierpię, za tych, którzy sami chcą się pokarać. To będą wspaniałe lata.
Jestem pewny, że tylko tygodnie.
   Chłodną dłonią pchnąłem szkolne drzwi. Od razu uderzyło mnie ciepło. Otuliło mnie, niczym łagodne ramiona matki, obejmujące czule swoje dziecko.
Zwykła iluzja. Zawsze zostanę zimny.
Zerknąłem na jedną z korkowych tablic, wiszących po lewej stronie od wejścia, już bliżej sekretariatu. Plan zajęć. Wyciągnąłem z plecaka długopis i jedną z pogniecionych kartek, walających się luzem - pełną bezsensownych tekstów piosenek. Zacząłem spisywać plan na wolnym skrawku papieru. Słyszałem jak ktoś schodzi po schodach.
  - Złaź tu, leniu! - cichy śmiech jakiegoś chłopaka mnie upewnił.
 - Nogi mnie bolą.
 - Złaź!
 - Możesz mnie zanieść, jeśli chcesz.
Cisza. Zbiegł po schodach, nie czekając na drugiego.
   Ja w milczeniu przepisywałem dalej.
 - Hej! - ten sam chłopak, który tu zszedł. Słyszałem jak szedł w moim kierunku.
Szybko oderwałem kawałek papieru, na którym pisałem a resztę zwinąłem w kulkę i schowałem do kieszeni. Zerknąłem na niego przez ramię. Czarne włosy, przyjazny uśmiech na twarzy; luźno zawiązany krawat, szkolna marynarka, biała koszula, czarne spodnie - jedyna część stroju, która do niego pasowała.
   Posłałem mu uśmiech. Blady, ledwo widoczny, wymuszony. Drobne kłamstwo opanowane do perfekcji.
 - Jesteś nowy? - spojrzał na trzymaną przeze mnie kartkę.
Skinąłem głową. 
- Ej... - zaprotestowałem, gdy wyrwał mi papier z ręki. Ale byłem przygotowany.
Obserwowałem jak na jego ustach poszerza się uśmiech.
 - Yuu Shiroyama. Mów mi Aoi - wyciągnął do mnie dłoń - Zdaję się, że od dziś chodzimy razem do klasy - wyszczerzył się.
 - Takanori Matsumoto - powiedziałem, chowając ręce do kieszeni spodni.
Chłopak spojrzał na mnie, po chwili cofając dłoń.
 - Zaraz zaczynają się zajęcia. Chodźmy. Później dam ci plan - zaproponował.
Znów tylko skinąłem głową. 
   Yuu zachęcił mnie ruchem dłoni, bym poszedł za nim. 
 - Rei-chan, popatrz no, kogo tu znalazłem! - krzyknął w górę schodów.
Przez poręcz wychylił się blondyn z jakąś szmatą na nosie. Bandana? Oryginalne.
Przyjrzał mi się, widziałem jak w kącikach jego ust na chwilę pojawia się uśmiech. Skierował swoje spojrzenie z powrotem na Yuu. 
 - Pospieszcie się - mruknął, odwracając się i odchodząc od schodów, tym samym znikając z mojego pola widzenia.
 - Akira Suzuki. Przyjaciel z dawnych lat - Aoi uśmiechnął się do mnie i ruszył szybko po schodach.
Pobiegłem za nim, trzymając mocno swój plecak. Kolejni "przyjaciele". Już pierwszego dnia. Ciekawe, kiedy się skończy się ta zabawa.  
Na piętrze czekał na nas ten blondyn.
 - Matsumoto-kun, tak? Mów mi Reita - powiedział bezceremonialnie.
Znał mnie. Moje imię. Jestem szkolną atrakcją? Poczułem jak Aoi kładzie mi ręke na ramieniu.
 - Jest przewodniczącym. Kontakty z nauczycielem i tak dalej...
Uśmiechnąłem się.
Więc tak to wygląda.
 - Idziemy - Aoi z uśmiechem skierował się tam, gdzie podążał już Reita, pchając mnie lekko w tamtą stronę.
Przez ubranie czułem, jaki jest ciepły. Przeszył mnie dreszcz pod wpływem tego uczucia. Jego ciało parzyło. Wzdrygnąłem się, strząsając jego dłoń ze swojego ramienia.
 - Coś nie tak?
Nie odpowiedziałem. Opatuliłem się szczelniej marynarką, paradoksalnie chcąc odciąć się od tego ciepła, które poczułem.
 - Jest ci zimno?
Nie. Było dobrze. Zacisnąłem w pięści wiecznie chłodne dłonie. Spojrzałem w bok, nic nie mówiąc. Uciekając od jego osoby. Poczułem jak podchodzi i zarzuca mi na ramiona swoją marynarkę.
   *Zostaw mnie! Nie potrzebuję twojej litości!*
Spojrzałem na niego spod swojej czerwonawej grzywki. Uśmiechnął się. Delikatnie. Inaczej.
 - To niepotrzebne - powiedziałem do niego, zabierając się do zrzucenia z ramion tej ciepłej rzeczy.
   Błąd.
Chcąc mnie przed tym ruchem powstrzymać, złapał mnie za dłonie. Otworzył szeroko oczy, czując jaki jestem zimny. Wyrwałem się mu gwałtownie i zrzuciłem z ramion jego marynarkę. Zerwałem się do biegu.
   *Zostaw mnie! Zostaw!*
Za rogiem zwolniłem. Wie za dużo. To jego błędy.
Rozejrzałem się dookoła. Z kilku sal słychać było żywe rozmowy. Śmiech. Radość. Niedługo zaczną się zajęcia. Nie pójdę tam.
Może jutro...
Wzrokiem odszukałem toalety. Jest. Koniec korytarza. Pobiegłem w tamtą stronę. Cicho, jak najciszej.
   *Wmieszaj się w tłum
    zjednaj się z ciszą
    stań się niewidoczny
    niech nikt nie wie, że konasz*
Otworzyłem drzwi, upewniając się, że nikogo nie ma. Zamknąłem je szybko i wszedłem do jednej z kabin, wsłuchując się w trzask zamka.

[Reita]

- Aoi! No w końcu! - przyjrzałem się mu uważnie - Coś się stało? Och. Gdzie ten nowy? Zaraz zaczynają si...
 - Pobiegł.
Spojrzałem na niego z powątpiewaniem unosząc brew.
 - Gdzie pobiegł?
 - Nie wiem.
 - Super. Szedłeś z nim do klasy i nie wiesz? - prychnąłem. Byłem rozdrażniony. Początek dnia, a już wszystko się pierdoli - Zwiał ze szkoły?
   Ciemne oczy Yuu spojrzały prosto w moje.
 - Nie.
 - No więc w czym problem? Znajdź go. Ty zgubiłeś, to teraz szukaj - mruknąłem, machając ręką i podchodząc do swojej ławki - To jego pierwsza lekcja.
 - Jesteś przewodniczącym - uśmiechnął się do mnie wrednie - Pilnuj spraw, które zlecił ci sensei.
 - Suzuki! - donośny głos nauczyciela rozniósł się po sali. O wilku mowa. Cholera.
Odwróciłem się w jego stronę.
 - Gdzie Matsumoto? Miał przyjść do mnie jeszcze przed lekcją.
No tak.
 - W takim razie...pójdę go poszukać - mruknąłem, spoglądając wkurzony na Aoi'ego.
Uśmiechał się triumfalnie. Nienawidzę wredoty.
Ale co zrobić. Już po chwili biegłem korytarzem w poszukiwaniach nowej, klasowej pierdoły.


[Ruki]
   Drżącymi dłońmi znów sięgnąłem po żyletkę. Krew. Patrzyłem na kolejne rozcięcie... Ile już tu siedziałem? Może pora wyjść. Wrócę do domu, wyjdę do pracy. Albo z nią też dam sobie spokój. Nie. Nie mogę. Do dupy z tym. Z całym światem. Zagryzłem mocno wargi. W końcu zdecydowałem się wyjść z kabiny. Zmyć wszelkie ślady i wyjść ze szkoły. Niezauważony. Jakby wcześniej po prostu mnie tu nie było. 
   Odkręciłem zimną wodę w umywalce i opłukałem żyletkę. Wytarłem. Osuszyłem. Schowałem. Obchodziłem się z nią czule. Delikatnie. Była moją jedyną radością. Ten chłodny kawałek metalu trzymał mnie przy życiu. Tak właśnie myślę. Zacząłem obmywać zadane sobie rany. Mokrą skórę owinąłem bandażem, który przesiąkł prawie natychmiast i zabarwił się lekką czerwienią.
   Brutalne piękno, które docenić może tylko ktoś taki jak ja. 
Usłyszałem, metaliczny brzęk poluzowanej klamki toalety. Ktoś chciał wejść. Stanąłem nad umywalką, wieszając się na niej ciężko. 
   Klik. Obcy pchnął drzwi i wszedł do środka. 
To pewnie ktoś z mojej klasy. Poszli mnie szukać.
   Cisza, wypełniona tylko kapaniem wody z zepsutego kranu i moim nierównym oddechem.
 - Takanori - drgnąłem, słysząc ten głos.
Pomyłka.
   Obróciłem się z przerażeniem w stronę drzwi. Patrzyły na mnie pożądliwe oczy psychopaty.



*Bo nigdy nie wiemy, co przytrafi nam się za chwilę.
Łagodność i brutalność, szczęście i smutek.
To wszystko uzupełnia się nawzajem.
Są ofiary i ci, którzy zadają im cierpienie.
By ktoś mógł cieszyć się życiem, ktoś inny musi cierpieć -
...Prawda?

Pozwólcie mi wierzyć, że ja też mogę liczyć na odrobinę radości* 



~~~TBC~~~



2 komentarze:

  1. Cieszę się, że pojawiło się coś nowego.
    Seria zapowiada się bardzo ciekawie. Reita i Ruki... Dwa zupełnie inne światy, inne podejście do różnych spraw, do życia. I te sceptyczne myślenie Taki... Naprawdę, zaintrygowałaś mnie. Czekam na więcej. Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  2. pierwsze myslalam ze to aoi x reita, pozniej ze aoi x ruki, ale chyba to popularne reituki

    OdpowiedzUsuń

Pisu, pisu, bo chcemy się rozwijać, a bez Twojej opinii tego nie zrobimy, ne?