Miałam wstawić wczoraj, ale miałam urodziny i mnie odcięli z tego powodu od neta.... Do bloga dołącza druga autorka. Przepraszam za błędy i, że to jest nudne jak flaki z olejem...
__________________________________
~Uruha~
Trochę
się martwię o Ruki'ego. Może nie znamy się długo, ale widzę, że
nie jest z tych osób co mogą sobie sami poradzić bez przyjaciół.
Reita zdaje się tego nie widzieć. Może pomóc mu zauważyć, ze
Takanori'emu naprawdę na nim zależy?
-Śliczny,
chodź idziemy już- Wykrzyknął Aoi. Może jego poprosić o pomoc w
olśnieniu Reity?
-Idę-podniosłem
się z kanapy i wybiegłem za Aoi'm.
~Ruki~
Ktoś
obudził mnie waleniem w drzwi.
-Idę!-krzyknąłem.
Założyłem na szybko jakieś spodnie i nieporządnie zapiąłem
koszule. "Pukanie" powtórzyło się.
-Czego?-otworzyłem drzwi i warknąłem na przybyszy.
-Ruki-kun!
W końcu jesteś w domu!- Wykrzyknęła dziewczyna mojego brata. Za
drzwiami stała cała trójka ludzi, których chciałem unikać do
końca życia. Mój brat, jego dziewczyna Hanami oraz jej kumpela
Sasami. Wszyscy chcieli mnie z Sasami zeswatać, a ona używała
mózgu, jeśli oczywiście taki posiadała, bardzo rzadko.
Przepchnęli się obok mnie w drzwiach i rozsiedli w salonie.
Zaniepokojony podążyłem za nimi.
-To
powiedz nam, Ruki-kun, Czy znalazłeś sobie już dziewczynę?-
Hanami wpatrywała się we mnie ciekawskim spojrzeniem. Jak mam
powiedzieć im, ze nie interesują mnie dziewczyny? Od odpowiedzi
uratował mnie dzwoniący telefon.
-Cześć
Ruki- w słuchawce usłyszałem głos Kai'a-Zmiana planów, jutro
jedziemy nad morze
-Och,
to świetnie. Nie da się szybciej?-Kai usłyszał desperację w moim
głosie.
-Co
się stało?
-Nalot!
Ratuj mnie!- Powiedziałem smutnym tonem.
-Jadę
po zakupy, więc jeśli chcesz możesz się ze mną zabrać
-Tak!- wykrzyknąłem i podałem swój adres Kai'owi.
-Ta
ja będę za 15 minut.- Powiedział i nacisnął czerwoną
słuchawkę.
Rzuciłem
się do swojej garderoby i przebrałem się w błyskawicznym czasie.
Makijaż zrobiłem w równie szybkim tempie. Teraz zostało
mi tylko spławić rodzinę.
-Posłuchajcie,
ja zaraz wychodzę- Powiedziałem.
-Gdzie
i z kim?- teraz do rozmowy włączył się mój brat. Jak zwykle
nad opiekuńczy...
-Na
pewno nie tam gdzie ty-rzuciłem opryskliwie.
Może
wyniosą się przed moim powrotem. Ktoś zadzwonił do drzwi.
Rzuciłem się w ich kierunku, potykając się o rozwaloną bluzę.
Nogi zaplątały mi się w nią, chwyciłem klamkę, by nie upaść
przy okazji otwierając drzwi. Niestety upadłem wprost pod nogi
Yutaki. Zauważyłem jeszcze 4 nogi, które do Kai'a nie należały.
-Cześć
Ruuuki-kuuun!-wykrzyknął głos, który chyba należał do Uruhy. Za
chwilę jego twarz zniżyła się do mojego poziomu-Jedziesz z nami
na zakupy!-Jego twarz zniknęła z mojego pola widzenia.
-Aoi!
Pomóż mu wstać!- Szybko wywindowałem się do góry, by nie
korzystać z pomocy Aoi'ego.
-To
co idziemy?-zapytał Kai. Klepnąłem się po kieszeniach,
sprawdzając czy wszystko mam.
-Tak!-wykrzyknąłem
i wybiegłem z mieszkania trzaskając drzwiami.
-Nie
zamykasz drzwi?-Kai popatrzył się na wyjście z mojego domu.
-Nie,
po co?-I tak te osoby co nie chce widzieć, mają klucz do mojego
domku.
-Chodźmy
już-Wyjęczał zniecierpliwiony Uruha. Pociągnął mnie w kierunku
niebieskiego mustanga. Wepchnął mnie na siedzenie z przodu, a sam
razem z Aoi, wgramolił się na tył. Kai usiadł za kierownicą.
-Panie
kierowco, dokąd najpierw jedziemy?-Uruha pochylił się do przodu,
tak, że jego głowa znalazła się pomiędzy mną, a Kai'm.
-Proponuje
zostawić was w centrum handlowym, a ja z Aoi'm pójdziemy do
muzycznego.- Odpowiedział po chwili zastanowienia. Skończyliśmy
łazić po sklepach o 18. Kai odwiózł mnie do domu. Na szczęście
mojej chorej rodzinki już w domu nie było. Spakowałem się w
tempie błyskawicznym. Po chwili zastanowienia dorzuciłem do
walizki nowo kupione ubrania. Położyłem się spać.
Obudziłem
się wcześnie rano. Zrobiłem sobie makijaż, włosy ułożyłem,
akurat skończyłem tuż przed przyjazdem chłopaków.
Punktualnie o
szóstej podjechał pod mój dom zielony samochód Reity. Szyba
od strony kierowcy opuściła się, pokazując twarz Totsu.
Machnął na mnie ręką i wskazał tylne miejsce. Otworzyłem
bagażnik i wrzuciłem tam swoją walizkę, po czym pobiegłem do
drzwi. Z rozmachem władowałem się do środka. Obok Totsu
siedział Uruha. Ręce miał zapleciona na klatce piersiowej, a
głowę skierowana do okna. Innymi słowy tak wyglądał foch w
wykonaniu Takashimy. Samochód ruszył. Spojrzałem na Reite. Na
przywitanie uśmiechną się lekko i odwrócił wzrok. Deszcz
siąpił delikatnie. Jechaliśmy obrzeżem miasta. Dom, ogród,
starsza pani z wrednym, małym pieskiem, i znowu dom, ogród,
dzieciak biegnący do domu. m dalej byliśmy od miasta tym
więcej rosło drzew. W aucie panowała grobowa cisza. Fochniety
na cały świat Kou, skupiony na jeździe Totsu i
WszystkoJestMiObojetne Akira. -Totsu, dlaczego i na kogo
Uruha ma foch?- Nachyliłem się do przodu, opierając łokcie na
fotelach. -Bo Ci...Ci... idioci, nie pozwolili mi jechać
Aoi'm- Końcowkę Takashima wykrzyczał. -Powiedziałeś,
ze nie będziesz się odzywać do końca drogi- Reita odwrócił
głowę w moja stronę. Uruha gwałtownie wciągnął powietrze i
odwrócił się w stronę okna. Reita po chwili tez się odwrócił.
Totsu zignorował sprzeczkę chłopaków. Tez wróciłem do
podziwiania widoków za oknem. Zacząłem liczyć mijane po drodze
drzewa. Jedno drzewo, drugie drzewo,r trzecie drzewo.....[duuuużo
drzew]... Moja głowa bezwiednie opadła na szybę, a ja udałem
się do krainy Morfeusza. Po chwili się obudziłem. To na czym
leżałem stanowczo nie było szyba. Odwróciłem się tyłem do
kierunku jazdy, mocniej przytulając się do miękkiej poduszki.
Ktoś delikatnie odgarnął moje włosy z twarzy. Uśmiechnąłem
się delikatnie, po czym znów zasnąłem. Obudziło mnie
rytmiczne kołysanie. Powoli otworzyłem zaspane oczy. Reita niósł
mnie. Przerażony wizja upadku chwyciłem go za
szyje. -Spokojnie, nie puszcze Cie- Powiedział Reita
patrząc przed siebie. -Bo Ci uwierzę- odparłem
obrażonym
|
|
tonem,
mocniej go złapałem. Weszliśmy do domu. Przechodziliśmy przez
pokoje, aż zatrzymaliśmy się w sypialni. Akira delikatnie
położył mnie na łózko. Pociągnąłem go do siebie tak, że
leżał nade mną. Chwile patrzyliśmy sobie w oczy. On z
zaskoczeniem i rozbawieniem, a ja z zawstydzeniem. Przyciągnąłem
go do pocałunku. Delikatnie muskał moje usta, a ja niepewnie je
oddawałem. Polizał mnie po wardze, a ja zawstydzony otworzyłem
usta. Delikatnie badał językiem moje podniebienie. Wsunął rękę
pod moja bluzkę i delikatnie gładził moją klatkę piersiowa,
czasami zahaczając o sutki. Jęknąłem mu w usta. Jeździł
językiem po moich zębach. Wplotłem palce w jego włosy. Wtem
rozległo się walenie w drzwi. -Suzuki, rusz się i
pomóż przynieść bagaże- Wykrzyknął Uruha. -Musimy to
jeszcze dokończ- Reita wyszeptał mi na ucho, po czym podniósł
się z łózka i wyszedł. Leżałem wpatrując się w sufit.
Przyłożyłem rękę do ust, wspominając pocałunek. Podniosłem
się, spoglądając na zegarek. 18:30... Może pobiegam plażą.
Otworzyłem swoja walizkę wyjąłem swój sportowy strój,
znaczy się krótkie spodenki i długą bluzkę z krótkim
rękawkiem. Zawiązałem trampki za kostkę i wyszedłem z pokoju.
Na korytarzu spotkałem Mashiri'ego. Cofnąłem się pod ścianę.
Chłopak podszedł do mnie. Dotykałem plecami ściany. Podniosłem
ręce do góry, by go odepchnąć, ale przyszpilił je. Brutalnie
mnie pocałował. Odepchnąłem go od siebie i zawołałem Reitę.
Chłopak natychmiast przybiegli. Zaskoczony Mashiri odsunął się,
a ja wybiegłem z domu. Reita próbował mnie powstrzymać, by
dowiedzieć co się stało, ale odepchnąłem jego ręce. Jedynie
co potrafiło ukoić wspomnienia to porządny wysiłek fizyczny.
Biegłem po drodze nucąc coś. Rytmicznie uderzałem nogami w
piasek. Prawa noga, Lewa, prawa. Stopy zagłębiały się w
piasek, zostawiając ślady. Mięśnie drżały z wysiłku. Łzy,
które cisnęły się do oczu podczas spotkania z Mashiri'm,
swobodnie spływały. Dobiegłem do jakieś dziury. Odezwała się
moja natura odkrywcy. Zdyszany wczołgałem
|
|
się
do środka. Ściany były czarne, światło odbijało się od
nich, wiec panował tam półmrok. Po środku była zatoczka, a
wkoło piasek. Zanurzyłem w niej ręka woda była przyjemnie
ciepła. Usiadłem na piasku, łapiąc oddech. Wpatrywałem się w
falująca wodę. Podniosłem się i wyszedłem z groty. Puściłem
się sprintem do domu. Gdy dotarłem do drzwi, cichutko
wszedłem. Podbiegłem do łazienki. Umyłem się szybciutko.
Mokre włosy opadały mi na twarz. Cicho zakradłem się do
sypialni. Wlazłem pod kołdrę. Zmęczony usnąłem natychmiast.
Rano obudził mnie zapach jajecznice. Zaspany doczołgałem się
do kuchni. Akira stal przy kuchence i coś majdrował przy
patelni. Przytuliłem się do jego pleców. Zaskoczony odwrócił
się do mnie. Spojrzałem na niego niepewnie spod grzywki.
Przyciągnął mnie do długiego, romantycznego pocałunku. -A
teraz, powiedz mi jaki cholerny spacer trwa ponad 5
godzin? -Długi?-wyszeptałem. Martwił się o mnie? -Akira,
martwiłeś się o mnie? -Siadaj, juz podaje
jajecznice-delikatnie popchnął mnie do stołu. -Aki!
Odpowiedz!-zatrzymałem się w miejscu tupiąc noga. -Słodziaku,
porozmawiamy wieczorem. -Wybaczę Ci tego słodziaka, ale tylko
dzisiaj. Później pokaże ci co wczoraj znalazłem!- powiedziałem
i stanąłem przy stole. Reita chwile później położył
talerze. Usiadł na krześle, a mnie pociągnął obok siebie.
Zjedliśmy śniadanie, po czym rozłożyliśmy się przed
telewizorem. W przerwie filmu pobiegłem się ubrać, bo ciągle
byłem w piżamie. Szybciutko pomalowałem oczy i ułożyłem
włosy. Wróciłem do pokoju. Reita leżał rozwalony na
kanapie, Aoi i Uru miziali się przy kanapie. Mashiri opierał sie
o kanapę, a Totsu myszkował po kuchni. Podbiegłem i wskoczyłem
na kolana Reia. -Chłopaki- Totsu wyszedł z kuchni- Jest
taka sprawa...-wziął głęboki oddech- Rezygnuje z roli
gitarzysty, odchodzę z zespołu. Chciałbym, by zamiast mnie grał
Uruha- wydusił wszystko na jednym tchu i opuścił głowę. -Ale
dlaczego?- Wydusił Kai po chwili milczenia. -Bo... wyprowadzam
się. Przepraszam chłopaki. Uru zgodzisz się zając moje
|
|
miejsce? -Dobrze-
wyszeptał Kou, przerażony tak szybkim rozwojem spraw. Przytulił
się mocniej do Aoi'ego. -Jutro już tu mnie nie będzie.
Brat przyjeżdża po mnie- Totsu opuścił pokój. Po jego wyjściu
panowała grobowa cisza. Zadzwonił domowy telefon. Wyciągnąłem
rękę i odebrałem. -Halo? -Hej, zastałem Kai'a? -
Powiedz głośno, że zadzwonił Miyavi. Powtórzyłem słowa
Myv, a Kai z rumieńcami na twarzy wyrwał telefon i zaczął się
do niego drzeć. Reita i Aoi zdziwieni obserwowali zachowanie
ich bezwzględnego lidera. Wróciłem do oglądania filmu,
niestety nie był taki interesujący jak się wydawało na
początku. -Przejdziemy się po plaży?-zapytałem. Reita
nic nie odpowiedział tylko pociągnął mnie na dwór.
Szliśmy brzegiem, oglądając ociekające przed nami mewy. W
oddali zamajaczyła mi moja grota. Złapałem Reite za rękę
i pociągnąłem go do niej. Wlazłem pierwszy, a za mną
zdziwiony Reita. Stanąłem tuz nad woda. Akira podszedł do mnie
i objął mnie. Podniosłem głowę do góry i delikatnie musnąłem
jego usta. Rei chciał przedłużyć pocałunek, ale odsunąłem
się. Źle postawiłem stopę i poleciałem do tyłu, do wody.
Chwyciłem Suzuki'ego za koszulkę. Wpadłem do wody, a za mną
chłopak. Woda sięgała do szyi. Roześmiałem się. Reita nie
podzielał mojego humoru. Patrzył złowrogo. Może wyglądało by
to przerażająco, gdyby nie to, ze wyglądał jak zmokła kura.
Grzywka opadła mu na oczy. Odgarnąłem mu włosy z twarzy.
Uśmiechnąłem się pokrzepiająco, po czym wyczołgałem się z
wody i jaskini. Reita z chwile dogonił mnie. Szliśmy brzegiem
morza w czasie zachodu słońca trzymając się za ręce.
Spędziliśmy na dworze cały dzień. Gdy dotarliśmy do domu,
zamknąłem się w łazience. Przygotowałem się do
snu. Akira czekał na mnie w łóżku. Wskoczyłem na nie i
przytuliłem się do klatki piersiowej chłopaka. Objął mnie i
gładził po włosach. Podniosłem głowę do góry i pocałowałem
go. Po czym znów schował
|
|
schowałem
się w jego ramionach. Rytmiczne uderzenia serca ukołysały mnie
do snu. ~Reita~ Kiedyś założyłem się z Mashiri'm, ze
nie uda mi się poderwać nikogo z klubu. Padło na
Takanori'ego. Wyróżniał się z tłumu. Na początku chciałem
go tylko zaliczyć, ale teraz.... Zauroczył mnie swoim tak
różnorodnym zachowaniem. Raz słodki, raz wredny, raz zagubiony.
Niepewny w niektórych sytuacjach, szukający wsparcia w mojej
osobie. Niewinne pocałunki wywoływały rumieńce na jego uroczej
twarzy. Nie potrafiłbym chyba już go zostawić. Poczułem, ze
jestem za niego odpowiedzialny. Pogładziłem jego włosy.
Nie ufał prawie nikomu, choć mogłoby się wydawać, ze jest
bardzo otwarta osoba. Nawet nie wiem, czy Ruki jakiego znam jest
prawdziwy.
|
|
Zmień, proszę, kolor czcionki
OdpowiedzUsuńTo jest takie słodkie!
OdpowiedzUsuńCo prawda, przeczytałam dopiero ten jeden rozdział, jednak już uwielbiam to opowiadanie! <3 ;)
Z niecierpliwością czekam, na kolejny rozdział ;*