15 września 2013

Kurabu 3

Miałam wstawić wczoraj, ale miałam urodziny i mnie odcięli z tego powodu od neta.... Do bloga dołącza druga autorka. Przepraszam za błędy i, że to jest nudne jak flaki z olejem... 
__________________________________
~Uruha~
Trochę się martwię o Ruki'ego. Może nie znamy się długo, ale widzę, że nie jest z tych osób co mogą sobie sami poradzić bez przyjaciół. Reita zdaje się tego nie widzieć. Może pomóc mu zauważyć, ze Takanori'emu naprawdę na nim zależy?
-Śliczny, chodź idziemy już- Wykrzyknął Aoi. Może jego poprosić o pomoc w olśnieniu Reity?
-Idę-podniosłem się z kanapy i wybiegłem za Aoi'm.
~Ruki~
Ktoś obudził mnie waleniem w drzwi.
-Idę!-krzyknąłem. Założyłem na szybko jakieś spodnie i nieporządnie zapiąłem koszule. "Pukanie" powtórzyło się.
-Czego?-otworzyłem drzwi i warknąłem na przybyszy.
-Ruki-kun! W końcu jesteś w domu!- Wykrzyknęła dziewczyna mojego brata. Za drzwiami stała cała trójka ludzi, których chciałem unikać do końca życia. Mój brat, jego dziewczyna Hanami oraz jej kumpela Sasami. Wszyscy chcieli mnie z Sasami zeswatać, a ona używała mózgu, jeśli oczywiście taki posiadała, bardzo rzadko. Przepchnęli się obok mnie w drzwiach i rozsiedli w salonie. Zaniepokojony podążyłem za nimi.
-To powiedz nam, Ruki-kun, Czy znalazłeś sobie już dziewczynę?- Hanami wpatrywała się we mnie ciekawskim spojrzeniem. Jak mam powiedzieć im, ze nie interesują mnie dziewczyny? Od odpowiedzi uratował mnie dzwoniący telefon.
-Cześć Ruki- w słuchawce usłyszałem głos Kai'a-Zmiana planów, jutro jedziemy nad morze
-Och, to świetnie. Nie da się szybciej?-Kai usłyszał desperację w moim głosie.
-Co się stało?
-Nalot! Ratuj mnie!- Powiedziałem smutnym tonem.
-Jadę po zakupy, więc jeśli chcesz możesz się ze mną zabrać
-Tak!- wykrzyknąłem i podałem swój adres Kai'owi.
-Ta ja będę za 15 minut.- Powiedział i nacisnął czerwoną słuchawkę.
Rzuciłem się do swojej garderoby i przebrałem się w błyskawicznym czasie. Makijaż zrobiłem w równie szybkim tempie. Teraz zostało mi tylko spławić rodzinę.
-Posłuchajcie, ja zaraz wychodzę- Powiedziałem.
-Gdzie i z kim?- teraz do rozmowy włączył się mój brat. Jak zwykle nad opiekuńczy...
-Na pewno nie tam gdzie ty-rzuciłem opryskliwie.
 Może wyniosą się przed moim powrotem. Ktoś zadzwonił do drzwi. Rzuciłem się w ich kierunku, potykając się o rozwaloną bluzę. Nogi zaplątały mi się w nią, chwyciłem klamkę, by nie upaść przy okazji otwierając drzwi. Niestety upadłem wprost pod nogi Yutaki. Zauważyłem jeszcze 4 nogi, które do Kai'a nie należały.
-Cześć Ruuuki-kuuun!-wykrzyknął głos, który chyba należał do Uruhy. Za chwilę jego twarz zniżyła się do mojego poziomu-Jedziesz z nami na zakupy!-Jego twarz zniknęła z mojego pola widzenia.
-Aoi! Pomóż mu wstać!- Szybko wywindowałem się do góry, by nie korzystać z pomocy Aoi'ego.
-To co idziemy?-zapytał Kai. Klepnąłem się po kieszeniach, sprawdzając czy wszystko mam.
-Tak!-wykrzyknąłem i wybiegłem z mieszkania trzaskając drzwiami.
-Nie zamykasz drzwi?-Kai popatrzył się na wyjście z mojego domu.
-Nie, po co?-I tak te osoby co nie chce widzieć, mają klucz do mojego domku.
-Chodźmy już-Wyjęczał zniecierpliwiony Uruha. Pociągnął mnie w kierunku niebieskiego mustanga. Wepchnął mnie na siedzenie z przodu, a sam razem z Aoi, wgramolił się na tył. Kai usiadł za kierownicą.
-Panie kierowco, dokąd najpierw jedziemy?-Uruha pochylił się do przodu, tak, że jego głowa znalazła się pomiędzy mną, a Kai'm.
-Proponuje zostawić was w centrum handlowym, a ja z Aoi'm pójdziemy do muzycznego.- Odpowiedział po chwili zastanowienia. Skończyliśmy łazić po sklepach o 18. Kai odwiózł mnie do domu. Na szczęście mojej chorej rodzinki już w domu nie było. Spakowałem się w tempie błyskawicznym.  Po chwili zastanowienia dorzuciłem do walizki nowo kupione ubrania. Położyłem się spać.
Obudziłem się wcześnie rano. Zrobiłem sobie makijaż, włosy ułożyłem, akurat skończyłem tuż przed przyjazdem chłopaków.
Punktualnie o szóstej podjechał pod mój dom zielony samochód Reity.  Szyba od strony kierowcy opuściła się, pokazując twarz Totsu. Machnął na mnie ręką i wskazał tylne miejsce. Otworzyłem bagażnik i wrzuciłem tam swoją walizkę, po czym pobiegłem do drzwi. Z rozmachem władowałem się do środka. Obok Totsu siedział Uruha. Ręce miał zapleciona na klatce piersiowej, a głowę skierowana do okna. Innymi słowy tak wyglądał foch w wykonaniu Takashimy. Samochód ruszył. Spojrzałem na Reite. Na przywitanie uśmiechną się lekko i odwrócił wzrok. Deszcz siąpił delikatnie. Jechaliśmy obrzeżem miasta. Dom, ogród, starsza pani z wrednym, małym pieskiem,  i znowu dom, ogród, dzieciak biegnący do domu.  m dalej byliśmy od miasta tym więcej rosło drzew. W aucie panowała grobowa cisza. Fochniety na cały świat Kou, skupiony na jeździe Totsu i WszystkoJestMiObojetne Akira.
-Totsu, dlaczego i na kogo Uruha ma foch?- Nachyliłem się do przodu, opierając łokcie na fotelach.
-Bo Ci...Ci... idioci, nie pozwolili mi jechać  Aoi'm- Końcowkę Takashima wykrzyczał.
-Powiedziałeś, ze nie będziesz się odzywać do końca drogi- Reita odwrócił głowę w moja stronę. Uruha gwałtownie wciągnął powietrze i odwrócił się w stronę okna. Reita po chwili tez się odwrócił. Totsu zignorował sprzeczkę chłopaków. Tez wróciłem do podziwiania widoków za oknem. Zacząłem liczyć mijane po drodze drzewa. Jedno drzewo, drugie drzewo,r trzecie drzewo.....[duuuużo drzew]... Moja głowa bezwiednie opadła na szybę, a ja udałem się do krainy Morfeusza.
Po chwili się obudziłem. To na czym leżałem stanowczo nie było szyba. Odwróciłem się tyłem do kierunku jazdy, mocniej przytulając się do miękkiej poduszki. Ktoś delikatnie odgarnął moje włosy z twarzy. Uśmiechnąłem się delikatnie, po czym znów zasnąłem.
Obudziło mnie rytmiczne kołysanie. Powoli otworzyłem zaspane oczy. Reita niósł mnie. Przerażony wizja upadku chwyciłem go za szyje.
-Spokojnie, nie puszcze Cie- Powiedział Reita patrząc przed siebie.
-Bo Ci uwierzę- odparłem obrażonym
tonem, mocniej go złapałem. Weszliśmy do domu. Przechodziliśmy przez pokoje, aż zatrzymaliśmy się w sypialni. Akira delikatnie położył mnie na łózko. Pociągnąłem go do siebie tak, że leżał nade mną. Chwile patrzyliśmy sobie w oczy. On z zaskoczeniem i rozbawieniem, a ja z zawstydzeniem. Przyciągnąłem go do pocałunku. Delikatnie muskał moje usta, a ja niepewnie je oddawałem. Polizał mnie po wardze, a ja zawstydzony otworzyłem usta. Delikatnie badał językiem moje podniebienie. Wsunął rękę pod moja bluzkę i delikatnie gładził moją klatkę piersiowa, czasami zahaczając o sutki. Jęknąłem mu w usta. Jeździł językiem po moich zębach. Wplotłem palce w jego włosy. Wtem rozległo się walenie w drzwi.
-Suzuki, rusz się i pomóż przynieść bagaże- Wykrzyknął Uruha.
-Musimy to jeszcze dokończ- Reita wyszeptał mi na ucho, po czym podniósł się z łózka i wyszedł. Leżałem wpatrując się w sufit. Przyłożyłem rękę do ust, wspominając pocałunek. Podniosłem się, spoglądając na zegarek. 18:30... Może pobiegam plażą. Otworzyłem swoja walizkę  wyjąłem swój sportowy strój, znaczy się krótkie spodenki i długą bluzkę z krótkim rękawkiem. Zawiązałem trampki za kostkę i wyszedłem z pokoju. Na korytarzu spotkałem Mashiri'ego. Cofnąłem się pod ścianę. Chłopak podszedł do mnie. Dotykałem plecami ściany. Podniosłem ręce do góry, by go odepchnąć, ale przyszpilił je. Brutalnie mnie pocałował. Odepchnąłem go od siebie i zawołałem Reitę. Chłopak natychmiast przybiegli. Zaskoczony Mashiri odsunął się, a ja wybiegłem z domu. Reita próbował mnie powstrzymać, by dowiedzieć co się stało, ale odepchnąłem jego ręce. Jedynie co potrafiło ukoić wspomnienia to porządny wysiłek fizyczny. Biegłem po drodze nucąc coś. Rytmicznie uderzałem nogami w piasek. Prawa noga, Lewa, prawa. Stopy zagłębiały się w piasek, zostawiając ślady. Mięśnie drżały z wysiłku. Łzy, które cisnęły się do oczu podczas spotkania z Mashiri'm, swobodnie spływały. Dobiegłem do jakieś dziury. Odezwała się moja natura odkrywcy. Zdyszany wczołgałem
się do środka. Ściany były czarne, światło odbijało się od nich, wiec panował tam półmrok. Po środku była zatoczka, a wkoło piasek. Zanurzyłem w niej ręka woda była przyjemnie ciepła. Usiadłem na piasku, łapiąc oddech. Wpatrywałem się w falująca wodę. Podniosłem się i wyszedłem z groty. Puściłem się sprintem do domu.  Gdy dotarłem do drzwi, cichutko wszedłem. Podbiegłem do łazienki. Umyłem się szybciutko. Mokre włosy opadały mi na twarz. Cicho zakradłem się do sypialni. Wlazłem pod kołdrę. Zmęczony usnąłem natychmiast. Rano obudził mnie zapach jajecznice. Zaspany doczołgałem się do kuchni. Akira stal przy kuchence i coś majdrował przy patelni. Przytuliłem się do jego pleców. Zaskoczony odwrócił się do mnie. Spojrzałem na niego niepewnie spod grzywki. Przyciągnął mnie do długiego, romantycznego pocałunku.
-A teraz, powiedz mi jaki cholerny spacer trwa ponad 5 godzin?
-Długi?-wyszeptałem. Martwił się o mnie?
-Akira, martwiłeś się o mnie?
-Siadaj, juz podaje jajecznice-delikatnie popchnął mnie do stołu.
-Aki! Odpowiedz!-zatrzymałem się w miejscu tupiąc noga.
-Słodziaku, porozmawiamy wieczorem.
-Wybaczę Ci tego słodziaka, ale tylko dzisiaj. Później pokaże ci co wczoraj znalazłem!- powiedziałem i stanąłem przy stole. Reita chwile później położył talerze. Usiadł na krześle, a mnie pociągnął obok siebie. Zjedliśmy śniadanie, po czym rozłożyliśmy się przed telewizorem. W przerwie filmu pobiegłem się ubrać, bo ciągle byłem w piżamie. Szybciutko pomalowałem oczy i ułożyłem włosy.  Wróciłem do pokoju. Reita leżał rozwalony na kanapie, Aoi i Uru miziali się przy kanapie. Mashiri opierał sie o kanapę, a Totsu myszkował po kuchni. Podbiegłem i wskoczyłem na kolana Reia.
-Chłopaki- Totsu wyszedł z kuchni- Jest taka sprawa...-wziął głęboki oddech- Rezygnuje z roli gitarzysty, odchodzę z zespołu. Chciałbym, by zamiast mnie grał Uruha- wydusił wszystko na jednym tchu i opuścił głowę.
-Ale dlaczego?- Wydusił Kai po chwili milczenia.
-Bo... wyprowadzam się. Przepraszam chłopaki. Uru zgodzisz się zając moje
miejsce?
-Dobrze- wyszeptał Kou, przerażony tak szybkim rozwojem spraw. Przytulił się mocniej do Aoi'ego.
-Jutro już tu mnie nie będzie. Brat przyjeżdża po mnie- Totsu opuścił pokój. Po jego wyjściu panowała grobowa cisza. Zadzwonił domowy telefon. Wyciągnąłem rękę i odebrałem.
-Halo?
-Hej, zastałem Kai'a?
- Powiedz głośno, że zadzwonił Miyavi.
Powtórzyłem słowa Myv, a Kai z rumieńcami na twarzy wyrwał telefon i zaczął się do niego drzeć.
Reita i Aoi zdziwieni obserwowali zachowanie ich bezwzględnego lidera. Wróciłem do oglądania filmu, niestety nie był taki interesujący jak się wydawało na początku.
-Przejdziemy się po plaży?-zapytałem. Reita nic nie odpowiedział tylko pociągnął mnie  na dwór. Szliśmy brzegiem, oglądając ociekające przed nami mewy. W oddali zamajaczyła mi moja grota.  Złapałem Reite za rękę i pociągnąłem go do niej. Wlazłem pierwszy, a za mną zdziwiony Reita. Stanąłem tuz nad woda. Akira podszedł do mnie i objął mnie. Podniosłem głowę do góry i delikatnie musnąłem jego usta. Rei chciał przedłużyć pocałunek, ale odsunąłem się. Źle postawiłem stopę i poleciałem do tyłu, do wody. Chwyciłem Suzuki'ego za koszulkę. Wpadłem do wody, a za mną chłopak. Woda sięgała do szyi. Roześmiałem się. Reita nie podzielał mojego humoru. Patrzył złowrogo. Może wyglądało by to przerażająco, gdyby nie to, ze wyglądał jak zmokła kura. Grzywka opadła mu na oczy. Odgarnąłem mu włosy z twarzy. Uśmiechnąłem się pokrzepiająco, po czym wyczołgałem się z wody i jaskini. Reita z chwile dogonił mnie. Szliśmy brzegiem morza w czasie zachodu słońca trzymając się za ręce. Spędziliśmy na dworze cały dzień. Gdy dotarliśmy do domu, zamknąłem się w łazience.  Przygotowałem się  do snu. Akira czekał na mnie w łóżku. Wskoczyłem na nie i przytuliłem się do klatki piersiowej chłopaka. Objął mnie i gładził po włosach. Podniosłem głowę do góry i pocałowałem go. Po czym znów schował
schowałem się w jego ramionach. Rytmiczne uderzenia serca ukołysały mnie do snu.
~Reita~
Kiedyś założyłem się z Mashiri'm, ze  nie uda mi się poderwać nikogo z klubu. Padło na Takanori'ego. Wyróżniał się z tłumu. Na początku chciałem go tylko zaliczyć, ale teraz.... Zauroczył mnie swoim tak różnorodnym zachowaniem. Raz słodki, raz wredny, raz zagubiony. Niepewny w niektórych sytuacjach, szukający wsparcia w mojej osobie. Niewinne pocałunki wywoływały rumieńce na jego uroczej twarzy. Nie potrafiłbym chyba już go zostawić. Poczułem, ze jestem za niego odpowiedzialny.  Pogładziłem jego włosy. Nie ufał prawie nikomu, choć mogłoby się wydawać, ze jest bardzo otwarta osoba. Nawet nie wiem, czy Ruki jakiego znam jest prawdziwy.






2 komentarze:

  1. Zmień, proszę, kolor czcionki

    OdpowiedzUsuń
  2. To jest takie słodkie!
    Co prawda, przeczytałam dopiero ten jeden rozdział, jednak już uwielbiam to opowiadanie! <3 ;)
    Z niecierpliwością czekam, na kolejny rozdział ;*

    OdpowiedzUsuń

Pisu, pisu, bo chcemy się rozwijać, a bez Twojej opinii tego nie zrobimy, ne?